poniedziałek, 19 sierpnia 2013

005. Nawyki

Dużo ostatnio czytam o motywacji, mam z nią problemy. Do wszystkiego zabieram się z ochotą i pasją, jednak szybko mi się nudzi. Dzięki kilku artykułom dowiedziałam się na przykład, że systematyczność to nie tyle cecha charakteru, co nawyk, ciekawe. Stwierdziłam, że muszę to sprawdzić. Lista postanowień jest długa, jednym z punktów jest blogowanie, resztą zapewne podzielę się z wami wkrótce.
Sama nie wiem, czy ten wyżej wspomniany artykuł dał mi takiego kopa, czy może po prostu stwierdziłam, że to co jem znów stało się dla mnie bardzo ważne. Wegetarianką jestem już prawie rok - mogłoby się wydawać, że w porównaniu do kilkunastu/ -dziesięciu lat to nic, ale ja zdążyłam już przejść przez kilka etapów. Była niepewność, bezradność, niechęć do przekonywania całego świata, że przechodząc na dietę wege nie będę (ba! nie jestem) anemicznym kościotrupem, tylko normalnie funkcjonującą dziewczyną. Były wzloty i upadki, do mięsa nie wróciłam i póki co nie planuję. Stwierdziłam po prostu, że potrzebuję jakiegoś przyzwyczajenia, które motywowałoby mnie do stawiania sobie nowych kuchennych wyzwań, poznawania smaków, eksperymentowania. Działam w systemie złożonym z trójek - mam nadzieję, że uda mi się w końcu dodawać na bloga minimalnie trzy notki tygodniowo. Trójka jest moim wyznacznikiem na tydzień, lubię trójkę!
Ale już was nie męczę, przejdę do rzeczy, może ktoś się przemęczył i przeczytał - dziękuję - teraz nagroda!

Przywitam was (ponownie) po staropolsku - chlebem. Jest w nim coś angielskiego - banalnie prosty, szybki i z przepisu brytyjskiej rodziny McCartney, choć nazwany został Irlandzkim. Chrupiąca, gruba skórka, wnętrze przypominające plastelinę, ciężki i dobry, czekam na wasze opinie!



 Składniki:
250g mąki pszennej
250g mąki razowej
2. łyżeczki sody oczyszczonej
25g masła
400 ml maślanki 
szczypta soli

Wymieszaj mąki, sodę i sól, dodaj masło. Zagnieć ciasto, zrób niewielkie wgłębienie, wlej maślankę i wymieszaj ( w przepisie nożem, jak dla mnie można ręką/łyżką). Jeśli ciasto jest za suche dolej maślanki. Teraz wystarczy już tylko zagnieść ciasto, uformować kulkę i naciąć ją w (np.) trzech miejscach. 
Piec w 190 stopniach przez 40 minut ( ja piekłam go prawie 50 )

Powodzenia :)

 

poniedziałek, 19 listopada 2012

004. Z notatnika szefa kuchni


Wybaczcie mi tak długą przerwę, postaram się wszystko sprawnie nadrobić :)!


W ramach przeprosin mam dla was pyszną propozycję na obiad lub kolację - faszerowane cukinie. Pomysł podrzucił mi mój rodzinny kuchenny mistrz - Zuzia :) Nasze przepisy różnią się nieznacznie, ale oba są równie smakowite!


Aby stworzyć te cudeńka potrzebujecie:
175 g kaszy jaglanej 
4 cukinie
mała cebulka
ok. 100 g fety
szczypta soli
szczypta pieprzu
10 dag żółtego sera

Zaczynamy od ugotowania kaszy jaglanej. Następnie przekrawamy cukinie, wydrążamy pestki ( dobrze zostawić trochę miąższu :) i odkrawamy końcówki. Teraz czas na zeszklenie cebulki - kładziemy ją na rozgrzane masło i czekamy, aż się stanie się delikatnie brązowa. Do kaszy jaglanej dodajemy fetę, pieprz i sól,  mieszamy dokładnie, nadziewamy nią połówki cukinii. Teraz wystarczy już tylko położyć na wierzch cebulkę i przykryć ją startym na grubych oczkach serem :). Piec w 200 stopniach przez mniej więcej 20 min.

Dla urozmaicenia smaku warto dodać trochę sosu ( np. czosnkowego ) przy podaniu :)

SMACZNEGO :)



niedziela, 11 listopada 2012

003. Kakaowe na szybko

Pyszne, bardzo proste i aromatyczne ciasto kakaowe, nazwane potocznie murzynkiem. Najlepszy następnego dnia i... z lodówki :)


Do murzynka potrzebne wam:
3/4 szklanki cukru
1/2 szklanki wody
kostka margaryny
2. łyżki kakao
2. szklanki mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jajka

W średniej wielkości garnku rozpuścić margarynę, dolać wodę, zagotować. Do mieszaniny dosypać cukier i kakao, nie ściągając z ognia wszystko wymieszać. Ostudzić. Dodać mąkę, proszek do pieczenia, 4 żółtka. Na koniec wystarczy ubić pianę z białek, dodać ją do ciasta i wymieszać.

Piec w 180 stopniach przez ok. 50-55 min ( do 'suchego patyczka ;)

Smacznego :)




czwartek, 8 listopada 2012

002. Soczewica po studencku

Dzisiaj można powiedzieć, że przepis na specjalne życzenie ;)!


Kotleciki z soczewicy są bardzo proste i idealne na studencką kieszeń! Pyszne i pasują do wszystkiego - doskonałe do kanapek i na obiad :) 


Aby przygotować kotleciki potrzebujecie:
ok. 175 g soczewicy czerwonej
jajko
szczypta soli
pieprz
pęczek natki pietruszki
bułka tarta

Soczewicę gotować przez mniej więcej 15 minut, dolewając co jakiś czas wody. Doprowadzić do rozgotowania, posolić. Odstawić w chłodne miejsce, aby trochę ostygła (nieco stwardnieje - zaraz po ugotowaniu jest bardzo lejąca, najlepiej o tej porze roku sprawdzi się wystawienie jej na parapet za oknem ;). 
Posiekać ( opcja dla leniwych - pociąć nożyczkami ) pietruszkę, dodać surowe jajko, pieprz i wymieszać.
Uformować średniej wielkości kuleczki, obtoczyć w bułce tartej.
Smażyć na średnim ogniu do zarumienienia, SMACZNEGO :)!

PAMIĘTAJCIE! Soczewicę baaardzo łatwo przypalić a garnek po takiej niemiłej przygodzie równie trudno domyć. Aby tego uniknąć w trakcie gotowania należy po prostu wszystko mieszać, niestety najlepiej przez cały czas, powodzenia ;)

W moim zestawie do kotlecików podane były surówki z kapusty czerwonej i białej ( genialny przepis mojej mamy już niedługo! ) i puree :)


wtorek, 6 listopada 2012

001. Dzień dobry z sałatką ze szpinaku

Może od razu wspomnę, że nie należę do osób wyjątkowo systematycznych, choć staram się walczyć ze swoim lenistwem ;). Jak się pewnie domyślacie blog będzie poświęcony kuchni wegetariańskiej. Sama jestem wegetarianką od kilku tygodni, ale już nie wyobrażam sobie powrotu do poprzedniej diety! Mam nadzieję, że zainspiruję was do tworzenia nowych potraw, gotowania, a może nawet przejścia na dietę wegetariańską.

Na dobre powitanie przedstawię wam już pierwszy przepis:


Lubicie szpinak? Ja uwielbiam :) Sałatka ze świeżego szpinaku to świetna alternatywa dla zabieganych, którzy nie mają zbyt wiele czasu na pichcenie. Świetnie nadaje się na drugie śniadanie, czy jako dodatek do obiadu tak, jak ja ją wykorzystałam.


Trudno określić mi proporcje, mi starczyły one na bardzo dużą miskę sałatki, potrzebujecie:
ok. 30 dag świeżego szpinaku
kilka różyczek brokuła
1. gruszkę
garść żurawiny
garść pestek słonecznika
garść płatków migdałów

Brokuła gotujemy na parze, nie powinien być rozgotowany. W trakcie, gdy brokuł będzie na parze należy obrać gruszkę, wyciąć gniazdo nasienne i pokroić w małą kostkę. Na patelni uprażyć ziarna słonecznika i płatki migdałów. 
Poczekać, aż wszystko ostygnie i dodać do liści szpinaku, wymieszać.

Do sałatki dołożone zostały połówki ziemniaków, usmażone w piekarniku z odrobiną oliwy oraz kotlety sojowe ( których nie jestem wielką fanką, ale w tym połączeniu sprawdziły się świetnie! )
Smacznego!

P.S. Do sałatki był przygotowany również lekki dressing, jednak nie był potrzebny ;)